poniedziałek, 16 grudnia 2013

Kamera termowizyjna – coś z zupełnie innej beczki


kamera termowizyjna

Witam wszystkich bardzo serdecznie w kolejnej odsłonie mojego bloga. Gwoli wstępu chciałbym się odrobinę przed Wami usprawiedliwić, ponieważ mój dzisiejszy wpis będzie trochę wykraczał poza tematykę internetową. Przyznam, że trochę już zmęczyło mnie ciągłe siedzenie w sieci i śledzenie najnowszych trendów, w związku z czym postanowiłem popełnić pewną tematyczną niekonsekwencję i skupić się na nieco innych aspektach rzeczywistości. Czasem, żeby nie utracić kontaktu z realem, trzeba na jakiś czas rozstać się z wirtualem. To dobre dla higieny psychicznej. Oczywiście wciąż jesteśmy w dziedzinie technologii i to nie byle jakiej, bo dzisiaj interesuje mnie kamera termowizyjna.

Kamera termowizyjna? To coś z akcesoriów Batmana?

Dla kogoś, kto nigdy nie miał do czynienia z profesjonalnym sprzętem pomiarowym, kamera termowizyjna może brzmieć obco i budzić liczne wątpliwości odnośnie funkcji i przeznaczenia. Ale w końcu od czego ja tu jestem? Nie po to zakładałem tego bloga, żeby zdawać pytania, lecz żeby na nie odpowiadać i staram się z tej funkcji wywiązywać, jak tylko najlepiej potrafię.


Tak więc kamera termowizyjna w swojej funkcji prymarnej niewiele się różni od kamery tradycyjnej. Jej zasadniczą rolą jest bowiem rejestrowanie obrazu. Ale pewnie nawet mniej rozgarnięci spośród Was, szanowni czytelnicy, domyślają się, że przymiotnik „termowizyjna” nie znalazł się w nazwie bez powodu, ponieważ kamera termowizyjna rejestruje obraz skupiając się przede wszystkim na różnicach termicznych. Zarejestrowany w ten sposób obraz określamy mianem termogramu. Taka kamera termowizyjna może mieć zróżnicowane parametry techniczne i niejedno zastosowanie. Głównie w przemyśle, ale także chociażby w diagnozowaniu zagrożenia pożarem lasów (np. w Australii).